Spotkałyśmy się z Kasią tydzień temu, kiedy nad Polską szalał huragan Feliks (a Kasi szal fruwał jak szalony!). Felix w języku łacińskim oznacza szczęśliwy - a pomimo podmuchów wiatru i chłodu było to całkiem szczęśliwe i udane spotkanie! Do tego biblioteka po raz kolejny posłużyła nam za tło.
Felix jest też imieniem małego, fioletowego motylka z mojej wielkiej, niedokończonej powieści. Sam szczęścia nie zaznał, ale jego poświęcenie uratowało matkę głównej bohaterki, której towarzyszył od tamtej pory jako niewielki tatuaż na prawym ramieniu. Brzmi fascynująco, prawda? ;-)
Wprawdzie fioletowego motyla na zdjęciach nie znajdziecie, jest za to szara ważka, która przycupnęła sobie na płaszczu - żeby nie było zbyt czarno.
A kuku! |
KOMENTARZE