Przez poroże jelenia, lisie uszy i ludowe kwiatki do serduszkowej plecionki królika z Krainy Czarów. Kolekcja moich pierścionków stopniowo się powiększa - bo nawet jak jakiś się zgubi, to na jego miejsce wskakują dwa kolejne - chociaż ostatnio są to raczej delikatne obrączki (o, na przykład takie jak tu) i minimalistyczne pierścionki, wyglądające jak coś z marketu budowlanego.
Czasami trochę przeszkadzają, chociaż jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się zaczepić o coś na przykład rogami jelenia (a jak ściągam je w tramwaju, to raczej dla bezpieczeństwa innych), jednak o wiele częściej są tym brakującym elementem, bez którego czuję się jakoś nieswojo, nie mam się czym pobawić... Od samego pisania o tym czuję takie mrowienie na palcach, że czegoś tam brakuje i nie ma czego poskubać. Śmigam więc wybrać coś z mojej kolekcji!
KOMENTARZE