Magiczna ulica Piotrkowska

Piotrkowska może nie jest najdłuższą ulicą w Polsce, bo ten tytuł przypada Wałowi Miedzeszyńskiemu w Warszawie, ale może za to poszczycić się mianem najdłuższej ulicy handlowej w Europie i z pewnością jest jedną z tych, które robią niezapomniane wrażenie.


Wiele czynników ma wpływ na to, jak będziemy postrzegać dane miejsce. Pora roku, pora dnia, pogoda. I nasze samopoczucie - czy jesteśmy głodni, wyspani, zmęczeni, pełni entuzjazmu. Do Łodzi trafiłam w chyba najgorszy możliwy dzień - po pobudce o 4 rano, kilku godzinach podróży, z orkanem dyszącym mi za plecami. Czy w taki dzień mogło mi się cokolwiek spodobać? Ulica Piotrkowska przebiła się przez te nieprzyjemne odczucia spowodowane niewyspaniem, koniecznością noszenia parasola i zjedzenia czegoś z menu śniadaniowego z McDonalda, zamiast ulubionego czizika.
Podobno Łódź nikogo nie zostawia obojętnym na swoje walory i wiele osób naprawdę ją kocha, ale chyba równie wiele mocno nienawidzi. A co ja poczułam? Zachwyt wymieszany z parsknięciami śmiechem, bo nie wiedziałam, jak inaczej poradzić sobie z przytłaczającym mnie poczuciem absurdu. Piękne, odnowione elewacje kamienic kontrastowały z zaniedbanymi wnętrzami kwartałów. Każdy budynek ma swoją bramę, którą można wejść na podwórko. Nie miałam tyle czasu, by zajrzeć w każdy zakamarek, ale jedno mogę powiedzieć - bardzo przyjemne restauracje sąsiadowały z obskurnymi zaułkami, przypominającymi mi wnętrze kwartału kamienicy, w której mieszkałam kiedyś na Nadodrzu. Za to sam deptak stara się wynagrodzić te wszystkie nieestetyczne doznania - wszędzie umieszczono malownicze latarnie i ławki, stojaki na rowery, rozmaite rzeźby i oczywiście murale. W samym sercu muralowej stolicy Polski nie może zabraknąć takich malunków!
 
Niektóre miasta rozbudowywały się wokół rynku, będącego centralnym placem i miejscem spotkań. w Łodzi to Piotrkowska wytyczyła kierunki dalszego rozwoju - od głównej, handlowej alei odchodzą równolegle węższe ulice. Kiedyś tereny te podzielono na jednomorgowe parcele, na których powstawały warsztaty tkackie i włókiennicze. Ale przemysł nigdy nie pozostaje w centrum miasta zbyt długo - wkrótce wielkie fabryki powstające na obrzeżach sprawiły, że warsztaty zniknęły w okolic Piotrkowskiej. Tak zaczęły powstawać budynki, które częściowo pozostały do dziś - kamienice, pałace, monumentalne hotele, wille, dworki...
Co jakiś czas zdobne, secesyjne elewacje poprzetykane są znacznie prostszymi, modernistycznymi bryłami czy już współczesnymi budynkami.
A słyszeliście o Stajni Jednorożców, na skrzyżowaniu Piotrkowskiej z Mickiewicza? Podobno niedługo w centrum miasta pojawią się i same jednorożce. To miejsce musi wyglądać niesamowicie w słoneczne dni...

 Tak samo pewnie jest w Pasażu Róży - podwórku pomiędzy kamienicami na północnym końcu Piotrkowskiej, pokrytym kawałeczkami luster.

Z kolei na drugim krańcu tej naprawdę długiej ulicy znajduje się Centralne Muzeum Włókiennictwa w dawnej Białej Fabryce. Obowiązkowe miejsce do odwiedzenia dla każdej fashionistki! Oglądając pracę prawdziwych krosien w końcu zrozumiałam, jak powstaje tkanina i jaka jest rola wątku i osnowy.

Łódź wywarła na mnie ogromne wrażenie. Sama Piotrkowska to tylko część mojego zwiedzania (byłam na Łódź Design Festival czy w Muzeum Animacji Se-Ma-For, zajrzałam do Manufaktury). Bardzo chciałabym tu wrócić w jakiś ciepły słoneczny dzień, pobłąkać się po mieście i pozaglądać do wszystkich muzeów. To co, widzimy się w Łodzi w przyszłym roku? ;)

KOMENTARZE

"

Instagram