Luty zakuł nas w okowy mrozu. No i był króciutki - ledwo się zaczął, a już po nim. Może to i dobrze, bo wraz z rozpoczęciem marca przychodzi nadzieja na wiosnę i ciepło, zniknięcie smogu i smutku.
Czy w takich lutowych warunkach da zrobić się jakieś sensowne zdjęcia i zrobić coś poza leżeniem na kanapie? Przyznajcie, nie jest łatwo! Bo jak odgonić od siebie myśli o zimnie, mrozie i chłodzie? Otaczając się roślinami. Przybyło w tym miesiącu kilka nowych listków i nowych okazów.
Kiełki nieopatrznie trochę wyrosły, ale bazylia wygląda już całkiem zjadliwie.
Ziołowy kącik też się powiększa:
Ale żeby było ładnie, czasami trzeba trochę nabałaganić. A po prawej - śliczne kubeczki z H&M Home.
Przywiozłam sobie z domu trochę książek. Niektóre czekają na przeczytanie, inne na zrecenzowanie i oddanie, a jeszcze inne - jak "Amerykańscy bogowie" - są dla mnie bardzo ważne. No i Tardis, nie mogło zabraknąć Tardis.
To dopiero początek kolekcji. Większość książek została u rodziców i póki co na razie tam pozostaną. A ja w ramach noworocznego postanowienia (wymyślonego na początku lutego) będę co miesiąc zaopatrywała się w nowe pozycje dotyczące architektury, urbanistyki, środowiska i podróżowania.- Książka na styczeń: "Sekretna Polska. Przewodnik nieoczywisty" Magdaleny Stefańczyk, która jest pierwszą blogerską książką w mojej kolekcji. Koniecznie zajrzyjcie do Magdy!
- Książka na luty: "Upiór w bloku. Kryminałki mieszkaniowe" Marty Rysy to krótkie opowieści o poszukiwaniu mieszkania do wynajęcia. Byłyby prześmieszne, gdyby nie były tak prawdziwe i tak naprawdę przerażające.
Piękny Lubin i fragment z "Sekretnej Polski" dotyczący Wroclovers.
Są takie miejsca, w które chyba lepiej nie zapuszczać się po zachodzie słońca.
Na zdjęciach opuszczony basen na Mał...
Opublikowany przez Rykoszetka na 24 lutego 2018
W lutym odwiedziłam też zakamarki Biskupina. Ta część Wrocławia jest piękna nawet w tak paskudną pogodę.
Sporo w lutym czytałam, ale tak naprawdę to miesiąc Netflixa na ogromnym telewizorze. Już prawie nie mam po co wybierać się do kina, wygodnie można obejrzeć wszystko z własnej kanapy. Ale byłam zobaczyć "Black Panther" - i nie żałuję. Okazało się, że superbohaterski film może zainspirować urbanistyczne przemyślenia!
KOMENTARZE