Mieszkańcy miast łączmy się.
Tyle mówi się o ucieczce za miasto, na łono natury, bo miasto to tylko betonowa pustynia, miejska wyspa ciepła, po prostu zero kontaktu z naturą.Idąc przez miasto, możesz nie mieć wrażenia, że obcujesz z przyrodą, ale tak właśnie jest: otacza cię gęsta sieć połączeń, do których zaliczają się wymiana składników odżywczych, sprzeczne interesy i komunikacja międzygatunkowa. Mamy przed sobą niewidzialny świat, który aż prosi się, żeby go poznać.Wystarczy podczas spaceru spojrzeć pod nogi, zatrzymać się na chwilę i przypatrzeć niebu, zadrzeć głowę do góry i wypatrzeć gniazda ukryte w załamaniach dachów. Gatunki synantropijne są wszędzie dookoła nas i nie wiem, jak można ich nie zauważać!
Pamiętajcie też, że każdy z nas ma w tym względzie inne doświadczenia. Ja będę patrzyła na to z perspektywy osoby, które całe życie mieszkała w średnim i dużym mieście, od dzieciństwa nieustannie wyjeżdżała na leśne i górskie wycieczki, brała udział w wielu konkursach ekologicznych, uczyła się na biol-chemie, a później na uniwersytecie przyrodniczym. Co przekłada się na to, że gdziekolwiek nie spojrzę, widzę rzeczy, które są częścią mojego wykształcenia - te wszystkie drobiazgi, które gdzieś tam siedzą w głowie, jak polskie odmiany truskawek na literę P, makrosporofilostany, czerwie i pędraki. I sama staram się w swoim otoczeniu szukać przyrody, tak jak to było z parkami i skwerami Nadodrza czy spacerami po Wielkiej Wyspie.
To wszystko może też tłumaczyć, dlaczego te wszystkie popularne książki o naturze trochę mnie nudzą. Przez "Przewodnik wędrowca" i "Sekretne życie drzew" do tej pory nie przebrnęłam (ciekawe ile osób sięgnęło po "Sekretne życie pszczół" i zostało zaskoczonych historią zagubionej dziewczyny w 1964...), "Duchowe życie zwierząt" kurzy się na półce... A przecież są jeszcze "Nieznane więzi natury", "Instrukcja obsługi lasu", "Jak czytać wodę", "Wszechświat w twojej dłoni", "Zadziwiający świat ptaków" i pewnie ze sto podobnych tytułów, które ostatnio zalewają księgarniane półki i instagramowe feedy, dzięki swoim bardzo ładnym, minimalistycznym okładkom. Czy będą tylko substytutem kontaktu z naturą czy zachętą do wybrania się do lasu, albo chociaż do parku, a w najgorszym razie na skwer pod domem.
![]() |
A tu przykład z Porto - Praca de Lisboa, składający się z trzech poziomów: wyniesionego parku, przestrzeni handlowej i podziemnego parkingu samochodowego. |
Ponieważ coraz więcej ludzi mieszka w miastach, dominuje romantyczny sposób myślenia o naturze. Jeśli zapytasz mieszkańców miast, czy chcą zachować różnorodność gatunkową, zdecydowana większość powie, że tak, ale to znacznie różni się od prawdziwego doceniania wartości świata przyrody. Miło jest idealizować przyrodę, gdy ta znajduje się daleko od nas, ale do prawdziwego sprawdzianu dochodzi w momencie, gdy natura stanowczo zaznacza swoją obecność w naszym życiu. Wtedy przypominamy sobie, że przyroda jest nie tylko inspirujące, ale także denerwująca, kapryśna, zabójcza. Jesteśmy odseparowani od przyrody, więc jej pragniemy - a przynajmniej tej rajskiej wersji, która nigdy nie istniała.Bo chyba lubimy myśleć, że przyroda to piękne widoki, pachnące kwiaty, szumiąca woda, zapominając o komarach, gołębiach, pokrzywach i purchawkach. To nie tylko przystrzyżone trawniki i zadbane skwery, ale i gąszcze porastające zapomniane miejsca.
Chciałbym, aby czytelnicy mijający po drodze miłorząb doświadczyli takiej samej fascynacji, jaką mogliby poczuć stojąc w kępie sekwoi wieczniezielonych porastających wybrzeże. Chciałbym, by z uwagą przyglądali się brzydkich chwastom rosnącym w szczelinach chodnika. Żeby spojrzeli z podziwem na majestatycznego ulicznego gołębia. No dobrze, może nie z podziwem, ale przynajmniej z częściowym szacunkiem połączonym z odrobiną obrzydzenia i uznaniem dla tego absurdu. Gdy codziennie masz styczność z naturą, widzisz ją w zwyczajnej, mało dostojnej formie. To dobry, a nawet potrzebny sposób patrzenia na przyrodę, ponieważ jest on szczery. Natura nie zawsze jest piękna. Może być groteskowa, okrutna, a nawet komiczna.Jeśli ludzie pragną nawiązać bardziej harmonijną relację z przyrodą, muszą spojrzeć na nią jak na całość: zapierającą dech w piersiach, odrażającą, inspirującą i denerwującą równocześnie. Nazbyt łatwo dostrzegamy w czymś tylko dobrą lub złą stronę. Jeśli będziemy umieli kochać naturę za to jaka ona jest - a więc nie tylko wyidealizowana i perfekcyjna - otrzymamy prawdziwą szansę na zakończenie konfliktu między cywilizacją a dziczą i zastąpienie go bliską zażyłością.Przejrzałam swoje zdjęcia pod kątem zieleni w mieście - są oczywiście parki i skwery, ale i zielone ściany i dachy, chaszcze porastające opuszczone parcele, ogródki działkowe, stare cmentarze. Roślin od groma i trochę! O wiele gorzej jest ze zwierzętami. Ptaki to może jeszcze, chociaż i tak głównie to jakieś wrony i jaskółki, szybujące całymi stadami po niebie. A taki jeż, którego zawsze spotkać? Czy szczur, który już taki sympatyczny się nie wydaje? Są zbyt szybkie, zbyt zwinne dla oka kamery, a czasem i dla ludzkiego oka. I tutaj nie wiem, czy uwierzycie mi czy nie, ale czy znacie tę miejską legendę, że w wrocławskiej fosie żyją niechciane żółwie, które zostały wypuszczone są przez swoich właścicieli? Otóż ja kiedyś jednego widziałam! I to by było chyba na tyle z tych zwierzęcych odkryć w mieście...
![]() |
Zielony dach galerii handlowej Wroclavia i betonowa pustynia, która powstała w ciągu ostatnich paru lat - trzeba było wyciąć kilkanaście drzew pod budowę galerii, pozostał tylko Dąb "Przewodnik" |
Mamy tendencję do myślenia, że natura i cywilizacja wzajemnie się zwalczają. Gdy cywilizacja na czymś zyskuje - przyroda traci. Jednak w rzeczywistości miasta stały się idealnym środowiskiem do powstawania nowych gatunków, hybrydyzacji oraz, krótko mówiąc, odrodzenia.
W tym kontekście nie mogę nie wspomnieć o wystawach "Miasto i las" i "Zoepolis", o których pisałam na blogu i które również dotyczyły współistnienia natury i człowieka.
Jestem bardzo ciekawa Waszych doświadczeń i myśli. Czy faktycznie trzeba przekroczyć granicę miasta, by mieć kontakt z przyrodą? Może tam jest po prostu łatwiej, bo jest jej więcej, trudniej przeoczyć. A jeśli ktoś mieszka na wsi, w otoczeniu natury - czy to powszednieje? Czy da się zobojętnieć na piękno przyrody>
I znowu wyszło tak, że zamiast napisać po prostu o Sekretach..., że to fajna książka dla początkujących miłośników natury, to ja się mądrze o nie wiadomo czym. Ale tak już mam, że wolę się podzielić moimi przemyśleniami po lekturze, niż suchą recenzją.
Wszystkie cytaty pochodzą z książki "Sekrety roślin i zwierząt w miejskiej dżungli" Nathanaela Johnsona, tłumaczenie Kinga Składanowska , Wydawnictwo Viwante
Ten wpis o książce jest częścią częścią mojej serii Książka na każdy miesiąc. Do tej pory pojawiły się na blogu recenzje takich pozycji:
- "Sekretna Polska. Nieoczywisty przewodnik" Magdalena Stefańczyk
- "Upiór w bloku. Kryminałki mieszkaniowe" Marta Rysa
- "Kazik w mieście" Joanna Rzezak
- "Pojutrze. O miastach przyszłości" Paulina Wilk
- "Projekt Rośliny" Weronika Muszkieta, Ola Sieńko
- "Atlas Obscura" Joshua Foer, Dylan Thuras, Ella Morton
- "Miasto Archipelag" Filip Springer

KOMENTARZE