Trzy początki. 1918/1945/1989


Nietrudno zrozumieć, dlaczego lata 1918, 1945 i 1989 można potraktować jako nowe początki dla naszego kraju. Politycznie, geograficznie i socjologicznie. Idąc na wystawę "Trzy początki. 1918/1945/1989" do Muzeum Architektury we Wrocławiu miałam nadzieję, że dowiem się czegoś więcej o zmianach architektonicznych i urbanistycznych, które również wtedy zachodziły. Zmieniało się terytorium, mieszały się narody, tradycje, pojawiały się nowe ideologie. Trzeba było odbudować kraj po wojennych zniszczeniach, pogrzebać wspomnienia po okupantach, zapomnieć o komunizmie.

Liczyłam więc na porządną lekcję historii, opowiedzianą przez pryzmat budynków. A dostałam... Sama nie wiem co.

Architektura powstaje zwykle gdzieś pomiędzy tym, kim jesteśmy a tym, kim chcielibyśmy być. Być może właśnie dlatego najciekawsze zjawiska w architekturze rodzą się tuż po wielkich przełomach, na fali entuzjazmu i spektakularnych projekcji przyszłości. Wiek dwudziesty obfitował w tego rodzaju wydarzenia. Architektura — rozumiana zarówno jako tworzenie środowiska dla codzienności, jak i widziana jako wielkoskalowa scenografia, mająca być budulcem narodowej tożsamości — za każdym razem odgrywała ogromną rolę w kreowaniu współczesności.
Niestety nie jest to wystawa, którą poleciłabym osobie, która nie ma jeszcze za dużo wiedzy na temat historii, architektury i urbanistyki. Można poczytać krótkie notatki o poszczególnych budynkach, zobaczyć po kilka zdjęć, popatrzeć na ciekawe makiety od Onimo, mruknąć yhym i wyjść z muzeum, zapominając zaraz o tym, co się zobaczyło. Może to jedna z tych wystaw, które zyskują dopiero na zwiedzaniu kuratorskim?
Sama najczęściej zatrzymywałam się przy archiwalnych wydawnictwach - magazynach, sześcioletnim planie odbudowy Warszawy - przy nich mogłabym spędzić kolejną godzinę, chociaż irytowały mnie niewielkie niedociągnięcia w przygotowaniu wystawy. Tu coś było pomylone, tu coś na siebie nachodziło. Ale za to pogoda trafiła mi się taka, że światłocień tworzył kolejną warstwę tej wystawy.


Pałac Kultury i Nauki w Warszawie i koncepcja zagospodarowania jego otoczenia autorstwa Wiesława Bartłomieja Biełyszewa i Andrzeja Skopińskiego z 1992 roku.



Lata 1918, 1945 i 1989 przyniosły ogromne zmiany na każdej z możliwych do prześledzenia płaszczyzn. Chociaż budynki nowych władz, domy nowego społeczeństwa i świątynie nowej sztuki powstające w tych trzech okresach polskiej historii różniły się fundamentalnie, łączyło je jedno — wiara w możliwość zbudowania nowego świata, w opozycji do tego, co minione.

1918

Polska po latach pojawiła się na mapach. Marzenia o wolności zostały objęte klamrą granic zupełnie innych, niż przed zaborami. Na nowo trzeba było stworzyć wszystkie struktury nowego państwa i połączyć ludzi w jeden naród.

W tym kontekście polecam:

  • film dokumentalny o Stanisławie Szukalskim "Art of Szukalski", który w 20-leciu międzywojennym swoje działania skierował w stronę stworzenia polskiej sztuki i architektury, czerpiącej z tradycji słowiańskich zamiast chrześcijańskich. Historia nadzwyczaj interesująca i ciekawie przedstawiona, obejmująca cudowne dziecko sztuki, Hollywood, yeti, wymyślone pismo i wiele więcej, zachęcająca do poczytania o Toporle i Duchtynii, czyli nowym znaku dla Polski i słowiańskiej świątyni na dnie Smoczej Jamie w Krakowie. Film w pewnym momencie wydał mi się tak nierealny, że przez chwilę zastanawiałam się, czy nie nabrałam się na coś podobnego do "Popstar: Never stop never stopping", czyli prześmiewczej produkcji o artyście, który nigdy nie istniał.
Projekt Duchtyni z 1978 r., widok z góry


1945

Znów zmiana granic, znów odbudowa po wojennych zniszczeniach.

Polecam:

  • mój wpis o odbudowie Warszawy (i o modzie w PRL-u),
  • wizytę w Muzeum Powstania Warszawskiego,
  • spacer po terenach wystawowych Wystawy Ziem Odzyskanych z 1948 roku, czyli Hali Stulecia, Pawilonu Czterech Kopuł i Pergoli we Wrocławiu,

1989

Zmiany najmniej gwałtowne - te same granice, ci sami obywatele, ale inna rzeczywistość.

Co rekomenduję?

  • zbiór reportaży o miastach, które utraciły status stolicy województwa, czyli "Miasto Archipelag" Filipa Springera,
  • książki "Duchologię polską. Rzeczy i ludzie w latach transformacji" Olgi Drendy i "Niepowtarzalny urok likwidacji. Reportaże z Polski lat 90." Michała Matysa i Piotra Lipińskiego,
  • dyskusje o przyszłości Pałacu Kultury i Nauki i innych obiektach, nazywanych reliktami komunizmu oraz o chociażby Solpolu we Wrocławiu, postmodernistycznej architektonicznej... perełce?
Ta niezbyt nieudana w moim odczuciu wystawa nie skreśla u mnie Muzeum Architektury, chociaż poprzednia ekspozycja "1918–2018: stulecie niepodległości. Polska – światu” również mnie nie zachwyciła. Sama wystawa stała czy fakt, że muzeum znajduje się w budynkach dawnego klasztoru i kościoła wystarczy, żeby było warto tam zajrzeć. A niektóre wystawy, jak ta o Wrocławskim Manhattanie i Jadwidze Grabowskiej-Hawrylak czy Tadeuszu Ciałowiczu trafiają w czuły punkt w moim serduszku.


No i zawsze polecam też zabrać ze sobą jakieś ciekawe towarzystwo, z którym rozmowa może ubogacić bardziej niż wystawa! Dlatego ja wybrałam towarzystwo Kasi, która z resztą zrobiła okładkowe zdjęcie do tego wpisu. Niestety Marty z nami nie było, ale jeśli chcecie poczuć, jak to jest brać udział w interesującej konwersacji, włączcie sobie podcast dziewczyn czyli "Myśli zebrane".


KOMENTARZE

"

Instagram