Fusing, w największym skrócie, to stapianie szkła.
Moja przygoda z tą techniką zaczęła się 4 lata temu na obozie artystycznym w Danii, a konkretnie w domu kultury w Aalborgu. Chociaż na obozie mieliśmy możliwość brać udział w zajęciach dotyczących fotografii, malowania, projektowania wnętrz, obróbki cyfrowej zdjęć i tworzenia biżuterii, więc było bardzo aktywnie i kreatywnie, to oczy nam się zaświeciły na wieść o różnych rodzajach zajęć, jakie prowadzone były w tym domu kultury. Fusing był właśnie jednym z nich.
Mając do dyspozycji szklane płytki, kolorowe szkiełka, szklaną tłuczkę, różne metalowe elementy i specjalne farby w formie proszku, mogliśmy stworzyć miseczki lub wiszące formy - aniołki, domki, ptaszki.
Kawałki szkła tnie się diamentowymi przecinakami, można je też szlifować w fantazyjne kształty, ale wymaga to cierpliwości, jak i wielkiego skupienia - trzeba uważać na palce i oczywiście nosić ochronne okulary, żeby szklany pył nie dostał się do naszych oczu.
Tu na zdjęciu mamy właśnie pierwszy etap powstawania miseczki, czyli układanie kawałków szkła na płytce, która miała być dolną warstwą miseczki. (Niestety nie mam zdjęć gotowych wyrobów.)
Tutaj mamy już stopione dzieła:
Po tych warsztatach sekcja fusingu powstała również w Młodzieżowym Domu Kultury w Lubinie, gdzie przez całe liceum tworzyłam domki, zwierzątka, obrazki, wisiorki...
Tu na zdjęciu coroczny kiermasz i stoisko z naszymi pracami. Jeśli dobrze się przyjrzycie, zobaczycie wisiorki w kształcie serca, motyla, samochodzika, kwiatka, misia, ale są też bardziej abstrakcyjne formy.
Niestety, przed kiermaszem nie stworzono odpowiedniej dokumentacji i nie ma zdjęć sprzedanej biżuterii, bardzo szkoda. (Kliknijcie na zdjęcie, żeby zobaczyć większe)
Tak jak ten samochodzik. Jest taki pocieszny! I sama go stworzyłam, więc wiem, że nikt nie będzie miał takiego samego. :)
Tu jeszcze baranek dla mojej mamy, które jest miłośniczką owiec i psów pasterskich Border Collie.
KOMENTARZE