Zapraszam Was na krótki spacer po miejscowości Sandefjord w Norwegii.
Zawsze zazdrościłam osobom, które ni stąd, ni zowąd wyruszały bez - wydawałoby się - żadnego przygotowania w wyprawę w nieznane. I tak oto bez szemrania zgodziłam się na szaloną propozycję mojej Mamy, by w jeden dzień udać się samolotem tam i z powrotem te prawie tysiąc kilometrów oraz przespacerować się po Norwegii i pozwolić, by fiordy "jadły nam z ręki". Wprawdzie o wycieczce wiedziałam parę tygodni wcześniej, jednak same przygotowania ograniczyły się w sumie do naładowania baterii do aparatu, przygotowaniu przekąsek i ubrania się zgodnie z pogodą.
Nie da się ukryć, że to, co robimy na co dzień, bardzo wpływa na nasze postrzeganie świata. Jeśli dużo czytam o modzie i zwracam uwagę na to, co i jak noszę, to również obsesyjnie przyglądam się innym i wszędzie szukam inspiracji. Jeśli na studiach mam dużo do czynienia z inwentaryzacją budynków, określaniem ich indywidualnych cech, z kształtowaniem przestrzeni zgodnie z ładem przestrzennym... To nawet na takiej wycieczce nie potrafię przejść obojętnie obok tradycyjnej i nowoczesnej zabudowy. Mój prywatny folder z zdjęciami pełen jest dokumentacji norweskiej urbanistyki, chociaż było całkiem nieduże miasteczko.
Wam za to prezentuję najładniejsze zdjęcia, jakie udało mi się zrobić podczas tej podróży. :-)
zmęczona Rykoszetka wpatruje się w fiordy ;-) |
KOMENTARZE