Filmy animowane kojarzą mi się ostatnio raczej z cukierkowymi produkcjami Disneya, Pixara czy Dream Works. Na szczęście istnieją też studia, które rysują filmy w zupełnie inny sposób. Niestety, wydaje mi się, że takie produkcje trochę giną w gąszczu bajek z niezapomnianymi one-linerami. Paradoksalnie, to dzięki nominacji do Oskarów 2015 (czyli jakby nie patrzeć najbardziej znanych nagród filmowych) dowiedziałam się o "Song of the Sea" i "The Tale of Princess Kaguya". I dzisiaj będzie właśnie o tym pierwszym, przepięknym filmie.
Sednem opowieści jest historia rodzeństwa - Bena i Saoirse (czytane jako Sirsza, imię to po irlandzku oznacza wolność), które straciło matkę. Wraz z ojcem latarnikiem i psem Cú mieszkają na maleńkiej, irlandzkiej wysepce, nie mogąc pogodzić się ze stratą. Chłopiec wini za wszystko swoją siostrę, a nieszczęśliwa sześcioletnia dziewczynka nie wypowiedziała do tej pory ani jednego słowa.
Ben, chociaż jest zły na cały świat i rywalizuje z siostrą o uczucia zamkniętego w sobie ojca, to w pewnym czasie dociera do niego, że rodzina jest najważniejsza, a maleńką Saoirse należy chronić za wszelką cenę, by mogła zaśpiewać swoją selkie song. Tak rozpoczyna się przepięknie zanimowana podróż, podczas której poznajemy prawdę o Bronagh, matce Bena i Saoirse. Napotykamy po drodze irlandzkie legendy - olbrzyma Mac Lira, kradnącą emocje sowią wiedźmę o imieniu Macha, skrzaty i Seanachaia - irlandzkiego bajarza z bujną fryzurą, którego każdy włos to inna historia. Wszystkie te mityczne postacie tworzą niepowtarzalny klimat tej opowieści - cały ten przedstawiony świat wydaje się cudowny i magiczny, chociaż śledzimy historię dotkniętej tragedią, rozbitej rodziny.
Studio Cartoon Saloon pracowało nad animacją okołu pięciu lat, co zdecydowanie widać w przepięknych, akwarelowych malunkach tła oraz w wykorzystaniu światła. To, co widać na tych gifach, to tylko ułamek cudownych, ręcznie malowanych ujęć, które zobaczycie w filmie.
Ten film został nominowany do Oscara w 2015 roku w kategorii najlepsza animacja. Do tej pory obejrzałam oprócz tego zwycięzcę, czyli "Big Hero 6" i "Jak wytresować smoka 2". I "Song of the Sea" zdecydowanie z tą dwójką według mnie wygrywa.
Concept art Tomma Moore'a, twórcy filmu [źródło]
Trailer:
KOMENTARZE