Kopciuszek

Sandy Powell otrzymała nominację do Oscara 2016 za film "Kopciuszek" w kategorii najlepsze kostiumy
fot. The fairytale traveler

Sandy Powell’s Cinderella costume sketches. Disney. fot. The fairytale traveler
Opowiadana po stokroć historia o biednej dziewuszce, która wymyka się na wielki bal wbrew woli macochy, gdzie zdobywa serce księcia, doczekała się kolejnego retellingu. Opowiedziana przez sir Kennetha Branagha (odpowiedzialnego na przykład za "Thora" i znanego z roli Gilderoya Lockharta), cykl tym razem nie jest wariacją na temat prawdziwej historii czy też próbą przedstawienia punktu widzenia villaina (tak jak w przypadku "Maleficent"), którymi tu niewątpliwie mogłyby być macocha i przyrodnie siostry Kopciuszka.

Cała fabuła jest więc nam znana chociażby z animowanej wersji Disneya z 1950 roku. Są więc pomocne myszki zmieniające się w białe rumaki, niesamowicie bajkowa Wróżka Chrzestna, odpowiednie wredne przyrodnie siostry, ucieczka z balu przed wybiciem północy, ale nie będzie zaczerpniętych z oryginalnej baśni motywów okaleczania. Może się wydawać, że to po prostu urocza bajka... Ale przecież to nie oznacza, że to tylko film dla dzieci!

Za bardzo pozytywną zmianę można uznać powiększenie roli księcia w tej historii, który nie jest tylko koniecznym elementem w tej historii, ale pełnoprawnym bohaterem, który nie obawia się pokazywać swoich uczuć, również swojemu ojcu. Chociaż i sam Kopciuszek trochę inaczej się zachowuje, nie jest taka bierna i bezbronna. No i jak mogłam zapomnieć o macosze! To nie jest typowy, disneyowski Zły, który jest zły, no bo jest zły. Macocha jest zawiedziona swoim życiem, trochę zgorzkniała i nie może znieść naiwności swojej przybranej córki.


A ten wstęp tak naprawdę jest tylko po to, żeby opowiedzieć trochę o nominowanych do tegorocznych Oskarów kostiumach stworzonych przez Sandy Powell, która notabene dostała w tym roku również nominację za zupełnie inny film, również z Cate Blanchett, "Carol", a na swoim koncie ma już trzy statuetki.

Powell w jednym z wywiadów powiedziała, że Disney nie oczekiwał od niej odwzorowania strojów z animacji sprzed 65 lat, miała pewną dowolność w kreowaniu swojej wizji. Jednak pewne rzeczy po prostu musiały być takie, tak jak w klasycznej, disneyowskiej bajce, w tym...

Najważniejsza sukienka całego filmu i chyba najbardziej efektowna - niebieska balowa kreacja Kopciuszka. Suknia miała robić oszałamiające wrażenie, ale jednocześnie być dosyć skromna. Hmm, trudne zadanie! Na wykonanie jednej sukienki, która przy ziemi ma średnicę 11 metrów, zużyto około 247 metrów materiału, obszytego 10 000 kryształków Swarovskiego (a wykonano jeszcze 8 kopii tej sukni).



Zwróćcie uwagę na te śliczne motylki i błyszczące kryształki:


Szklany pantofelek Kopciuszka równeiż wykonany jest z kryształu Swarovskiego, a swój kształt zawdzięcza znalezionemu w muzeum bucikowi z końca XIX wieku - ma 12,7 centymetra (5 cali) i żadnej platformy! Do tego musiała powstać specjalna maszyna, która umożliwiła tworzenie takiego cudeńka z jednego kryształu, ale ponieważ to nie jest magiczny kryształ, nikt tak naprawdę nigdy go nie założył - szklane buciki to efekt CGI, a ten widoczny poniżej jest tylko rekwizytem.
Disney’s Cinderella Exhibition, Toronto. fot. tribute.ca
Fryzura Kopciuszka była inspirowana próbnymi zdjęciami Vivien Leigh do "Przeminęło z wiatrem". Tak upięte włosy miały dawać wrażenie tiary, ponieważ zrezygnowano z tego typu dodatków i biżuterii na rzecz prostoty - ciekawe jak to się ma do tych wszystkich warstw i szklanych pantofelków ;)

A co z codziennym strojem Kopciuszka? Tym razem bohaterka nie nosi łachmanów, tylko znoszoną, spłowiała suknię, która już dawno ma za sobą lata swojej świetności (i pewnie jest już zupełnie nie modna), ale kiedyś z pewnością należała do tych dobrych sukien



Dbałość o detale podczas kręcenia tej sceny zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Ponieważ księżniczki pochodziły z różnych krajów, na przykład Japonii i Hiszpanii, to ich suknie były utrzymane w różnych stylach, a każda dama miała swoją unikalną fryzury i makijaż. A na planie było ponad 500 osób!


“The bad guy is always the most fun to dress, and the good, kind person is always the most challenging. (...) They are meant to be totally ridiculous on the outside—a bit too much and overdone—and ugly on the inside.” 
Sandy Powell, wywiad na Vogue.com


A więc... Pora na macochę i przyrodnie siostry, Gryzeldę (uwielbiam to imię!) i Anastazję. Ich stroje miały odzwierciedlać projekty z lat 40. z filmów kostiumowych, dziejących się w XIX wieku (trochę skomplikowane, uff). 
Dziewczęta ubierają się bardzo strojnie, chcą przyćmić wszystkim swoimi kreacjami, ale niestety, gustu to one za bardzo nie mają...
Disney’s Cinderella Exhibition, Toronto. fot. tribute.ca



Macocha w swoich sukniach miała onieśmielać, być wyrafinowana, nienagannie ubrana. Stroje w odcieni zieleni miały sprawiać, że będzie nieprzyjazna i odpychająca, a czerwona szminka miała dodawać niegodziwości.



Nie mogę zapomnieć o magicznej kreacji Wróżki Chrzestnej. Helena Bonham Carter, grająca te rolę, miała tylko jeden warunek - musi mieć skrzydła. Bo kiedy ktoś ostatnio widział wróżkę bez skrzydeł?
Piękne rozświetlenie suknia zawdzięcza 4 000 małych, LEDowych lampek, wszytych pomiędzy warstwy materiału, co wymagało naprawdę sporo zachodu. Ale efekt chyba był tego warty? 




Co by tu jeszcze ciekawego...
W Londynie otwarto wystawę z kostiumami, rekwizytami i scenografią z filmu. Jeśli jesteście zainteresowani, zapraszam na wirtualną wycieczkę! Polecam również bardzo ciekawy wpis o baśni o Kopciuszku, który popełniła Gosiarella.


A na deser - suknia ślubna Kopciuszka:


*Images and quotes courtesy of Disney

KOMENTARZE

"

Instagram