"Nature morte. Współcześni artyści ożywiają martwą naturę" to wystawa podróżująca; do Wrocławia przywędrowała ze Szwecji. W każdym miejscu wystawa składa się z trochę innych elementów, ponieważ chodzi też o konfrontacje prac artystów z różnych państw ze zbiorami danego muzeum. Wrocławska wersja zawiera również kilka dzieł sztuki dawnej czy klasyków XX wieku, jako dodatek do dzieł sztuki współczesnej, żeby podkreślić ciągłość tradycji, jaką jest tworzenie martwych natur.
Ze szkoły większość z nas pamięta "memento mori" - pamiętaj o śmierci. Taką funkcję pełniły też martwe natury, miały przypominać o śmiertelności, o przemijaniu.Punktem wyjścia do powstania tej wystawy jest książka "Nature morte" Michaela Petry’ego, dyrektora MOCA London, gdzie zaprezentował różnorodne współczesne próby reinterpretacji tematu martwej natury. Swoją drogą, Petry był obecny na konferencji prasowej i towarzyszącemu jej obchodowi wystawy, miałam więc okazję posłuchać, jak opowiada o niektórych eksponatach. Nie ma nic lepszego, niż mieć styczność z człowiekiem pełnym pasji! Również kurator Małgorzata Santarek rzuciła mi trochę światła na całą wystawę, dlaczego wybrano właśnie te obiekty i co one oznaczają. Sama na pewno bym na to nie wpadła! Wam też polecam udanie się na zwiedzanie z przewodnikiem, najbliższe 26 lutego.
Wystawę podzielono na pięć części - florę, faunę, pożywienie, przedmioty domowe i śmierć. Jeśli chodzi o techniki, to sami po zdjęciach zobaczycie, jak bardzo jest to zróżnicowane - rzeźby, obrazy, fotografie ceramika, nawet video. Niestety nie udało mi się zanotować wszystkich twórców, możecie mi podpowiedzieć ;)
Te dwa dzieła mnie szczególnie poruszyły. Czaszka ukształtowana z kurzu zebranego w mieszkaniu autora - a w końcu kurz to w większości martwy naskórek. W drugiej gablocie znajduje się pocisk odlany ze sproszkowanej ludzkiej kości. Ktoś zaciekawiony spytał, skąd jest ta kość - ale w muzeum nikt nie wie :D
"Peruka strachu" Paul Hazelton | Bez tytułu (pocisk) Dermot O. Brien
"Czas i miejsce" Darren Jones
Muszę też wspomnieć o bardzo ciekawej grafice, która towarzyszy wystawie i pojawia się na materiałach promocyjnych (może widzieliście gdzieś na mieście plakat), w tym na tatuażu tymczasowym - świetny pomysł! Mi się kojarzy z „Małpką Ollie” Petera Jonesa (plakat na prawym zdjęciu). A podobno małpy w sztuce często symbolizowały tą wewnętrzną bestię każdego z nas, którą należy trzymać na wodzy
Post udostępniony przez Mo Lishomwa (@mo_lishomwa)
Tej wystawie towarzyszy ekspozycja biżuterii w głównym gmachu Muzeum Narodowego we Wrocławiu (to ten budynek, który co jesień zachwyca zmianą koloru oplatających go winorośli) stworzonej przez studentów wrocławskiej ASP i innych artystów, którzy niekiedy na co dzień zajmują się zupełnie inną twórczością. Można ją zwiedzać do 13 kwietnia, więc na pewno zdążę się wybrać.
Sam Pawilon Czterech Kopuł w pochmurny dzień nie wydawał mi się aż tak spektakularny, na szczęście słońce pojawił się też na chwilę. Ale więcej zdjęć i informacji o samym obiekcie znajdziecie w innym z moich wpisów - Pawilon Czterech Kopuł.
"Nature morte. Współcześni artyści ożywiają martwą naturę"
19 lutego - 14 maja 2017
Pawilon Czterech Kopuł
Muzeum Sztuki Współczesnej - oddział Muzeum Narodowego we Wrocławiu
wystawa realizowana we współpracy z MOCA London
KOMENTARZE