Porto

porto portugalia most

Oglądam te zdjęcia z Porto... I czuję ogromny niedosyt! Jeden dzień to za mało, żeby zwiedzić całe tak duże miasto, a do tego posiedzieć jeszcze nad rzeką Duero, popijając Porto...

Chociaż sądząc po Waszych odpowiedziach w ankiecie, którą przeprowadziłam na Insta Stories, Porto zdecydowanie przegrywa u Was z Lizboną! Jak to, dlaczego?! W moim odczuciu te miasta są jednak na tyle różne, że nie sposób ich do siebie przyrównać.
porto w Porto - mission accomplished!
Most Ludwika I - w swoim czasie najdłuższy most na świecie i jedna z wizytówek Porto. Każdy chce przejść się przynajmniej jednym z dwóch poziomów czy zrobić panoramę miasta z mostem w tle. I ja uległam jego urokowi. Zwłaszcza, że wygląda trochę jak rozpięta między dwoma brzegami wieża Eiffela, co jest trochę chichotem historii, bo Gustave Eiffel stworzył jeden z pierwszych projektów mostu, ale finalnie w konkursie wybrano Teofila Seyriga, czyli ucznia Eiffela.
skandaliczny plecak to niezastąpiony worek z Japier Papier
widok z górnego poziomu

Nie tylko po Lizbonie jeżdżą zabytkowe tramwaje! W Porto w południe kolejka była równie długa.
Suszące się pranie, które na myśl przywodziło mi wpis Nieśmigielskiej!

Dworzec kolejowy Sao Bento - jego przepiękna hala z aluzelojs przedstawiającymi historię Portugalii to kolejny punkt, który znajduje się w każdym przewodniku.
Sao Bento porto
Sao Bento porto
A tu pociągi od razu po ruszeniu ze stacji znikają w tunelu pod wzgórzem
Sao Bento porto

A tu Praça de Lisboa, czyli plac miejski, który po rewitalizacji składa się z trzech poziomów - na górnym znajduje się park, kawiarnia i miejsce do relaksu, na poziomie ulicy - sklepy, a pod ziemią skrywa się parking.  
plac Praça de Lisboa
plac Praça de Lisboa

Sklep Fernandes, Mattos & Companhia:

Fernandes, Mattos & Companhia
Fernandes, Mattos & Companhia
Fernandes, Mattos & Companhia
portugalskie jaskółki - symbol miłości i przywiązania

Jeśli jesteście fanami Harry'ego Pottera (ręka w górę!), to na pewno słyszeliście, że to właśnie pobyt w Porto był jedną z inspiracji J.K. Rowling podczas pisania książek o najsłynniejszym nastoletnim czarodzieju. I ja się w sumie nie dziwię! Podczas nocnego zwiedzania miasta natrafiliśmy na grupę młodzieży, ubranej w czarne szaty, knującej coś u stóp gmachu uniwersytetu. Czy można było pomyśleć coś oprócz tego, że to właśnie czarodzieje?! Okazało się, że to jeden ze zwyczajów studentów - starsze roczniki przekazują swoją wiedzę pirwszoroczniakom, a czarne peleryny to tradycyjny studencki strój galowy. Gromady zapelerynowanych postaci spotykaliśmy również w Lizbonie, kiedy to trafiliśmy akurat na portugalski dzień edukacji.

Staram się jak mogę, żeby na moich zdjęciach nie było za dużo ludzi - wolę pokazywać architekturę bez takich rozpraszaczy, a poza tym robiąc zdjęcia na wyjazdach telefonem, trochę się zawsze wstydzę. Dlatego jeśli zainteresowały Was studenckie stroje, musicie sami je sobie wygooglać!
Ale w Porto jest takie jedno miejsce, w którym niezwykle ciężko trafić na pustki, bo jest nieustannie zatłoczone przez Potteromaniaków. To Livraria Lello, czyli księgarnia, na której Rowling wzorowała Esy i Floresy z Ulicy Pokątnej. Wygląda pięknie, robi wrażenie, ale - jest mniejsza niż się wydaje na zdjęciach, ciężko sobie zrobić zdjęcie na słynnych schodach, a co najważniejsze, właściwie nie jest to już księgarnia, tylko atrakcja turystyczna. I żeby się do niej dostać trzeba przetrwać dwie kolejki (!) i wydać 5 euro, które można później wykorzystać na zakup jakiejś książki (chociaż taką poniżej 10 euro w sumie ciężko znaleźć). Chociaż jeśli chodzi o wybór, to jest naprawę szeroki, oprócz klasyki literatury można tam trafić na super książki dla dzieci czy ilustrowany przewodnik po tym, jak gołębie postrzegają architekturę, więc spoko!

A na pożegnanie z Porto wybraliśmy się nad ujście Duero i na spacer pod latarnię morską Felgueiras -  a ponieważ portugalskie wpis są zupełnie niechronologiczne, było to również nasze pierwsze spotkanie z oceanem. A dalej było jeszcze lepiej! :)

KOMENTARZE

"

Instagram